poniedziałek, 16 lipca 2012
,,9"
W tym momencie postanowiła, powiedzieć wszystko Tarze i Shenowi.
Na lekcji wychowawczej było głośno, Is miała szansę porozmawiać z Tarą.
Pokrótce opowiedziała jej wszystko.
-Czemu dopiero teraz mi o tym mówisz?!!!-oburzyła się.- Shane wie?
-Nie.- Odparła-I chcę mu o tym powiedzieć sama.
Tara uśmiechnęła się. Wiedziała, że od dnia wypadku( choć minęło zaledwie kilka tygodni) Is i Shane polubili się w ten sposób. Nawet jeśli Is o tym nie mówiła, Tara mogła zauważyć to z ich gestów.
Dzwonek dał znać, że to już koniec lekcji. Pakując się i wychodząc z klasy Tara zapytała.
-A kiedy mu powiesz?
-Dziś, umówiliśmy się w parku o czwartej.
-Dobra ja lecę, rodzice dziś po mnie podjeżdżają.-Już miała pobiedz kiedy się zatrzymała i powiedziała do Is.-tylko... no wiesz... uważaj na siebie.
Isabel uśmiechnęła się. Do spotkania z Shanem zostało jej półgodziny. Pobiegła do domu.
-Cześć mamo!-Krzyknęła wpadając do domu, wbiegła do pokoju, przebrała się i wybiegła z powrotem na dół.-Wychodzę.
Powiedziała do kobiety, dając jej całusa w policzek.
Siedząc i czekając już w parku ponad godzinę zrozumiała, że Shane nie przyjdzie.
Nagle usłyszała radosny głos.
-Iss!-tak to była brunetka.-Ty pierwsza się dowiesz.
Mówiła siadając przy Is na ławce.
-Cześć Aday (czyt, Adei) o czym mam się dowiedzieć?
Zapytała nie chęcią.
-W drodze do szkoły baletu spotkałam chłopaka. Zderzyliśmy się z sobą. Przeprosił mnie i powiedział, że się śpieszy ale widząc mnie już przestał. Usiedliśmy na ławkę po drugiej stronie parku, gdzie tam oświadczył mi, że jestem śliczna i podarował mi to.
Pokazała Is wisiorek z pierścionkami na łańcuszku. Ten wisiorek ostatnio pokazywała Shanowi. Bardzo jej się podobał.
-Śliczny.
-Wiem, no i przegadaliśmy całą godzinę.
-A wiesz kto to był?
-Takk! Śliczny, ciemny brunet o zielonych oczach. Jego ojciec pracuje jako lekarz, a on mu pomaga zdobywając trochę praktyki.
-A znasz jego imię?
-Tak jest śliczne.Shane i...
Nie miała odwagi słuchać dalej. Łzy napłynęły jej do oczu. Poczuła silne ukłucie w sercu i taką jakąś pustkę która owijała uczucie zawiedzenia, straty, smutku i wściekłości.
-Wybacz zdałam sobie sprawę, że jest już strasznie późno, muszę iść. Cześć.
Powiedziała idąc, właściwie biegnąc ze łzami w oczach. Chciała zapomnieć. Skierowała się właśnie w stronę domu Tary.
-Ała!
Krzyknęła. Zderzyła się z chłopakiem. Kiedy podniosła wzrok zobaczyła Shane.
-Gdzie uciekasz?
Zapytał jak gdyby nigdy nic. Złapał Is za ramiona i zbliżył do siebie.
Wyrwała mu się spoglądając mu w oczy. Łzy spływały jej po policzkach.
-Zostaw mnie!
-a-ale c...
Nie dała mu się wypowiedzieć.
-Zostaw, myślałam, myślałam że mam prawo ci ufać.-Mówiła przez łzy.-Myliłam się.
Uciekła.
*************************************************************
Wiem teraz się cieszę że nie wiecie gdzie mieszkam ;D
Gdyby znalazły się akie osoby które chciały by mnie zabić ;D
Dobra dziękuję za wszystko prawie 800 wejść.
Wiem mało ale i tak mi się podoba ;D
Dobra lecę pa!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dopiero zaczęłam czytać, więc trochę nie kumam. Ale z tego co przeczytałam, to wydaję się bardzo fajne. Bardzo fajnie opisujesz.
OdpowiedzUsuńZapraszam --> http://wszystko-co-mnie-otacza.bloog.pl/
fajniutkie
OdpowiedzUsuńObserwuje licze na rewanż http://my-style-on-the-world.blogspot.com/ < LOTERIA >